Polemika insp. Marcina Brzezińskiego w "Dylematach Policyjnych"

Zamieszczamy zapowiadaną treść polemiki insp. Marcina Brzezińskiego, opublikowanej w miesięczniku "Dylematy Policyjne" (nr 9/2012):

 

 

 

List otwarty
do Panów Profesorów kryminalistyki Bogusława Sygita z Uniwersytetu Łódzkiego
i Ryszarda Jaworskiego z Uniwersytetu Wrocławskiego

Szanowni Panowie Profesorowie

W czerwcu br. udzieliliście Panowie wywiadów „Gazecie Wrocławskiej”. Wywiadami tymi ogłosiliście Panowie faktycznie śmierć dyscypliny, którą Panowie akademicko uprawiacie, to znaczy kryminalistyki. Dyscypliny, której historię tak pasjonująco opisał Jürgen Thorwald w popularnym „Stuleciu detektywów”. Rozumiem, że musicie Panowie być gruntownie rozczarowani stanem polskiej kryminalistyki, skoro jesteście zafascynowani osobą jasnowidza z Człuchowa Krzysztofa Jackowskiego. Mówię o ogłoszeniu przez Panów kresu uprawianej dziedziny, bo jakże inaczej rozumieć to, że miast chwalić się osiągnięciami własnymi lub przynajmniej relacjonować postępy kryminalistyki światowej polska uniwersytecka kryminalistyka sięga po jasnowidza. Czy po „stuleciu detektywów” ma nastąpić „stulecie jasnowidzów”? Proszę Panów o łaskawe zwrócenie uwagi na fakt, że nie podejmuję żadnej merytorycznej dyskusji z wiarą w retrokognicję, prekognicję lub w to, co wśród zjawisk paranormalnych nazywane jest psychometrią. Żeby trochę wypełnić tę lukę – przynajmniej jeśli chodzi o prekognicję - przywołam  zabawny i chyba przekonywujący dla graczy w lotto argument angielskiego fizyka i kosmologa Johna D. Barrowa, „że nie ma czegoś takiego, jak jasnowidzenie – moce metapsychiczne dałyby przecież takiej osobie umiejętność ciągnięcia zysków z dowolnego hazardu”. Nie podejmuję więc dyskusji, bo obracamy się właśnie w sferze wiary i nauka nie posiada narzędzi do jej weryfikacji. I nic tu nie pomogą dość naiwne próby racjonalizacji: koncepcja aktywizacji u jasnowidza płata czołowego mózgu, powiązanie wizji z osmologią czyli nauką o woniach lub splątanie kwantowe jako podłoże teorii tłumaczącej jasnowidzenie. Obawiam się, że uniwersyteccy koledzy Panów z nauk nieco bardziej ścisłych mogą te pomysły skwitować tylko wzruszeniem ramion. Zacytuję wybitnego amerykańskiego astronoma i popularyzatora nauki Carla Sagana: „Gdyby powszechnie rozumiano fakt, że przed akceptacją teorii, która ma być elementem wiedzy o świecie, wymaga się odpowiednich dowodów, nie byłoby miejsca dla działalności pseudonaukowej”.

          Wyjaśnijmy po kolei kilka kwestii. Doskonale rozumiem desperację osoby, która w rozpaczy zwraca się do jasnowidza po zaginięciu kogoś bliskiego. Nie ganię policjanta, który w rozterce, wobec braku śladów, chwyta się jasnowidza na zasadzie „nie zaszkodzi, a może pomoże”. W gruncie rzeczy takie samo uzasadnienie podaje Pan Prof. Bogusław Sygit („ważny jest efekt”), tyle tylko, że za tym stoi powaga naukowego autorytetu. Rozumiem, że dla Pana Prof. Ryszarda Jaworskiego takim uzasadnieniem może być istnienie zbrodni doskonałej i swoista bezradność wobec tego faktu. Odwołam się do Carla Sagana: „Gdy nasza sytuacja jest dość beznadziejna, wszyscy zbyt chętnie staramy się uniknąć niewygodnego brzmienia sceptycyzmu. Pseudonauka przemawia do silnych emocjonalnych potrzeb, których nauka często nie zaspokaja”. Ale tylko tyle. Hołubienie jasnowidza przez nauczycieli akademickich nie ma nic wspólnego z otwartością nauki wobec nowych idei i praw natury dotąd nieodkrytych ani z aktem intelektualnej odwagi. Krzysztof Jackowski nie jest poddawany przez Panów badaniom z uwzględnieniem naukowych rygorów i zachowaniem laboratoryjnej czystości, ale przez jednego z Panów zapraszany na wykłady, a drugi z Panów pielgrzymuje do niego do Człuchowa! Zdumiewa mnie łatwość, z jaką Panowie przechodzicie obok faktów, które nie pasują do założonej tezy. Lekceważenie przez Pana Prof. Ryszarda Jaworskiego danych policyjnych o 2-procentowej skuteczności Krzysztofa Jackowskiego (według rzecznika KGP insp. Mariusza Sokołowskiego – w granicach błędu statystycznego!) i danych fundacji Itaka (o skuteczności jasnowidzów dokładnie zerowej według wywiadu z szefową fundacji Anną Dziurką w „Gazecie Wyborczej” z 29 czerwca 2012 r., czyli bez jakichkolwiek błędów statystycznych) jest przykładem odrzucania niewygodnych informacji. Nie pomoże tu tłumaczenie, że policja i fundacja dysponują niepełnymi danymi. Z kolei Pan Prof. Bogusław Sygit ponownie wkracza na obszar nauk przyrodniczych  tłumacząc nieskuteczność wizji zakłóceniami właściwymi dla procesów fizycznych. Całkowicie nieuprawnione jest porównywanie tych danych z podobnie nikłą skutecznością ekspertyz kryminalistycznych. Zapewne naiwnie sądziłem, że misją Panów jako naukowców jest zmiana niekorzystnych wskaźników skuteczności ekspertyz w wyniku implementacji postępów dziedziny, którą Panowie uprawiacie, a nie podpieranie się parapsychologicznymi protezami w związku z kształceniem studentów prawa. Naprawdę nie wiem - może wie to Pan Prof. Ryszard Jaworski? - jak swoją skuteczność mógłby poprawić jasnowidz z Człuchowa. Natomiast skuteczność ekspertyz jest funkcją metody, techniki, aparatury, całego naukowo-technicznego entourage´u, a także sprawności i dokładności ludzkiej, i postęp w tym zakresie jest tak oczywisty i możliwy, że chyba nie trzeba tego tłumaczyć.

          Mam cywilne wykształcenie politechniczne, byłem absolwentem uniwersyteckiego studium kryminalistyki, kierowanego wówczas przez obecnie Profesora Pana Ryszarda Jaworskiego, mam w końcu za sobą trzydzieści lat służby, w lwiej części związanej z pracą operacyjną i śledczą w ściganiu przestępczości. Nie spotkałem się ani razu ze skutecznością osób, którym przypisywano zdolności percepcji pozazmysłowej, choć zdarzało się, że próbowali takie osoby wykorzystywać moi podwładni, niestety, bezowocnie. Moglibyście Panowie powiedzieć, że nie miałem szczęścia, bo nie natknąłem się na Krzysztofa Jackowskiego. Tylko nie wiem, dlaczego właśnie Krzysztof Jackowski, w zasadzie jedyny na całą większą populację, miałby być obdarzony czymś, co z punktu widzenia ewolucyjnego mogłoby być korzystne dla gatunku homo sapiens. Nie wchodząc w dalsze rozważania posłużę się znowu cytatem, tym razem z brytyjskiego fizyka i biochemika, noblisty Francisa Cricka: „Jeśli nowe rozwiązanie działa, niezależnie od tego, jak dziwacznie, ewolucja będzie się starała je upowszechnić”. Zjawisk określanych jako paranormalne jakoś nie upowszechniła.

          Ja przynajmniej nie dziwię się temu, że salon profesora Dudka okazywał rezerwę i sceptycyzm wobec dokonań zaproszonego doń Krzysztofa Jackowskiego. Oczywiście nie można zabronić głoszenia poglądów niezgodnych ze swoistą poprawnością naukową (w mniej kontrowersyjnym rozumieniu tych słów niż odpowiednio polityczna), ale głosiciele takich opinii winni liczyć się z rezonansem publicznym, a co więcej – z wpływem na stan poglądów odbiorców. Uważam, że problem istnieje i że jest to problem uczelni, które Panowie reprezentujecie, bo – co prawda bocznymi drzwiami, ale jednak – wprowadzacie Panowie pseudonaukę na akademickie pokoje. Chyba że świątynie nauki rezygnują z „metafizyki dominującego zachodniego paradygmatu naukowego”, jak to zgrabnie, choć w kontekście sceptycyzmu wobec nauki jako narzędzia poznania, ujął amerykański psychiatra z Harvard University John E.Mack, z którego pseudonaukowymi poglądami, jak sądzę, Panowie się nie utożsamiają.

 

Autor tekstu jest inspektorem Policji w stanie spoczynku, twórcą i b. szefem dolnośląskich struktur dw. z przestępczością zorganizowaną i Centralnego Biura Śledczego, członkiem Stowarzyszeń: Komendantów Policji Polskiej oraz Byłych Policjantów CBŚ, autorem publikacji w miesięczniku „Odkrywca”.